Jak w samochodzie bronić się przed napastnikiem?
Stoi na parkingu nasz samochód. Bezbronny. Niczego nie świadomy. Nieświadomy tego, że śpi pod nim kot, że jesienny przymrozek zatyka zamki, że pierwszy lepszy złodziej może sprawić, że koła odjadą, a nadwozie zostanie.
A gdyby nasz samochód wyposażony był w gadżety rodem z filmów o Jamesie Bondzie? Kto nie chciałby, żeby jego auto stawało się niewidoczne dzięki setkom diod? Żeby nawet wjeżdżając nieopacznie do jeziora, którego nie zauważyła nawigacja, nasz samochód płynął sobie dalej?
Jeśli jednak tajne brytyjskie służby nie sponsorują naszych czterech kółek, istnieje sporo rozwiązań, które uchronią nasze auto przed kradzieżą. Blokada kierownicy; alarm, który SMS-em powiadamia nas o zdarzeniu; a nawet monitoring radiowy, który namierza nasz samochód z dokładnością do kilkunastu centymetrów. Nasz samochód może być więc bezpieczny, nie będąc wozem pancernym. A czy my zawsze możemy czuć się bezpiecznie?
Zamów artykuły sponsorowane na serwisie InfoMoto.pl w kilka minut, poprzez platformę Link Buildingu np.: |
Jakie akcesoria do samoobrony wolno mieć w samochodzie?
Większość osób, wyjeżdżając w drogę, przezornie zamyka drzwi od środka na wypadek, gdyby ktoś próbował dostać się do auta w czasie postoju na światłach lub ciągnięcia się w powolnym korku. Jednak nie dość, że to nie zawsze wystarcza, to zdarza się, że drzwi muszą pozostać otwarte, dlatego grupą szczególnie narażoną na napady w samochodach są taksówkarze.
Trochę pewności i bezpieczeństwa dodają akcesoria do samoobrony, schowane gdzieś w zasięgu rąk kierowcy. Nie wszystkie nadają się do przewożenia w samochodzie, a niektóre, jak np. kastet, nie stają się legalne w użyciu jedynie z odpowiednim pozwoleniem. Spośród akcesoriów do samoobrony w samochodowym schowku najczęściej można znaleźć gaz pieprzowy. Niewielki, wygodny, łatwy i szybki w użyciu. Pamiętajmy tylko, że gaz w formie chmury prawdopodobnie zada większe obrażenia nam – zamkniętym w samochodzie – niż napastnikowi. Najlepiej sprawdza się więc gaz w formie żelu, którym trafimy bezpośrednio w twarz agresora.
Taksówkarze dbają o swoje bezpieczeństwo również za pomocą paralizatora, szczególnie, że jego posiadanie nie wymaga specjalnego zezwolenia, uprawnień, a samo używanie – wyjątkowych umiejętności samoobrony. Paralizator często samym „strzałem” ostrzegawczym wybija napastnikowi z głowy próbę ataku. Należy jednak pamiętać, żeby nie przekroczyć granicy obrony koniecznej.
Obrona bez akcesoriów
Takie akcesoria bardzo ułatwiają samoobronę. Oczywiście można obronić się również bez nich – odsuwając się w fotelu maksymalnie do tyłu, nieco schylając się i odliczając sekundy do zielonego światła, jeśli napastnik próbuje rozbić przednie okno,, czy łapiąc agresora za ręce i unieruchamiając go. Wymaga to jednak nie tyle niebywałego szczęścia, a też dużej sprawności (siedzimy w samochodzie, napastnik ma większą swobodę) i siły, a często też odpowiednich umiejętności, a więc treningów i ćwiczeń obezwładniających chwytów w trudnych, dyskomfortowych sytuacjach. Chyba więc lepiej przeliczyć pieniądze na nieduży wydatek – i liczyć na obrońcę ukrytego w schowku niż na łut szczęścia.
Nadesłał:
infomoto
|